Dawno, dawno temu (a dokładniej około 40 milionów lat przed wybudowaniem pierwszej piramidy), kiedy klimat był znacznie cieplejszy, a na biegunach naszej Ziemi nie istniały wielkie lodowce, wysoki poziom wody mórz i oceanów powodował, że nasza planeta była rzeczywiście „błękitną planetą”. Wówczas to w Egipcie pluskały się olbrzymie wieloryby, żółwie morskie, rekiny i wszelkie inne morskie potwory. Potem klimat zmieniał się jeszcze kilka razy, aż w końcu nieco ponad 10 tysięcy lat temu znów się nieco ocieplił dzięki czemu powstała pustynia Sahara.
W okolicach dzisiejszego Fajum jak widać odkryto nie tylko bezcenne papirusy, ale także miejsca, które były brzegiem owego prehistorycznego morza, a przy okazji odkryto skamieniałe szkielety wspomnianych zwierząt, które w przeróżnych okolicznościach składały swe szczątki właśnie tutaj. Przenoszony siłą wiatru piasek, co i rusz odsłaniał kolejne skamieniałe szkielety – przed wieloma wiekami mogły one służyć jako źródło legend o smokach, ale dziś smoki zamknięto w bajkach dla dzieci, a my możemy spokojnie podziwiać to, co po nich pozostało. Do tego nietypowego miejsca można dotrzeć kierując się kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Fajum. Droga jest głównie asfaltowa, ale ostatni 35-kilometrowy odcinek to już typowa szutrówka, którą najlepiej przebyć samochodem terenowym.
Przybyszów wita niesamowita brama ułożona z ogromnych głazów przypominających wielkiego wieloryba – napis przy bramie głosi, że między innymi takiej wielkości zwierzęta mieszkały tu w prehistorycznych czasach. Dalej dociera się do pięknego campingu, skąd po wypiciu obowiązkowej herbaty wyrusza się na dość długi spacer po okolicy, a tam … ? Tam skamieniałe kości wielorybów i żółwi morskich, ogromne korzenie drzew, które rosły nad brzegiem morza oraz nieskończona masa skamieniałych muszli. Wszystko zaplanowane i zorganizowane z niebywałą dbałością.